Po co Ci newsletter?

Dlaczego ktokolwiek miałby inwestować swój czas w tworzenie i wysyłkę tej „archaicznej” formy docierania do klientów, którą jest wysyłka newsletterów? Zdradzę Ci kilka powodów.

Social media na dobre rozprzestrzeniły się w świecie marketingu. Facebook, Instagram, YouTube, a ostatnio Clubhouse — tam gdzie są ludzie jest i marketing, a co a tym idzie firmy.

Dlaczego więc ktokolwiek miałby inwestować swój czas w tworzenie i wysyłkę tej „archaicznej” formy docierania do klientów, którą jest wysyłka newsletterów?

Opowiem Ci zatem o zaletach newslettera.

Po pierwsze — niezależność

Jeśli w świecie docierania do odbiorców nie jesteś od wczoraj, to pewnie wiesz, jak powszechnym zjawiskiem jest „obcinanie zasięgów”.

Dotyczy to każdej platformy społecznościowej. Na początku wszystko wydaje się być w porządku, a potem, za sprawą prac nad algorytmami coś dzieje się i Twoi odbiorcy coraz rzadziej widzą Twoje treści, a wykresy w Twoich statystykach zatrzymują się lub zaczynają opadać.

Nierzadko słyszymy przecież też o tym, że jakieś konto zostało zablokowane czy usunięte…

A wiesz jakie medium nie sposobu wyświetlania informacji odbiorcom i nie usuwa kont? :) E-MAIL!

Z tradycyjnym mailingiem możesz spać spokojnie, że programiście nie wpadną na jakiś „świetny” pomysł i nie zmienią sposobu dostarczania maili. :)

Po drugie — personalizacja

Nie wiem, czy też tak masz, ale kiedy dostaję na maila wiadomość, która w powitaniu ma moje imię, to czuję się bliżej tego nadawcy. Nie jest to wrzucony na Instagram post, który skierowany jest do wszystkich, a wiadomość do mnie. Niby wiem, że inni też dostają taką wiadomość, ale nadal… mój mózg jest oszukany, a endorfiny się uwalniają.

Oczywiście imię to nie jedyna rzecz, którą możesz spersonalizować w mailu. Możesz też dopasować indywidualnie takie rzeczy jak płeć odbiorcy, firma, w której pracuje, wiek, etc… Oczywiście wcześniej potrzebujesz pozyskać te informacje, ale pomyśl. Kiedy masz datę urodzenia swojego czytelnika, możesz wysyłać co roku życzenia w jego/jej urodziny. To miły gest, który buduje więź z odbiorcą. :)

Po trzecie — analityka

Tu połowa z was pewnie zaciera ręce, a druga połowa zaczyna ziewać, ale dziennikarski obowiązek nakazuje mi wspomnieć o tym, że większość platform mailingowych dostarcza narzędzia do analizy i testowania swoich maili.

W większości przypadków możesz sprawdzić, jak wielu odbiorców otwiera wiadomości, ile osób klika linki, a ile osób od miesięcy nie otworzyło wiadomości.

Do tego możesz jeszcze wypróbować testy A/B. O tym możesz dowiedzieć się więcej w tym artykule.

Po czwarte — maila ma każdy

Tego punktu chyba nie trzeba tłumaczyć… Do założenia konta w social mediach, do skorzystania z oferty operatora telefonii komórkowej, do złożenia zamówienia ze sklepu - do tego wszystkiego potrzebny jest adres e-mail. Więc jeśli Twój odbiorca korzysta z Internetu (a inaczej nie czytał(a)byś tego artykułu), to z wysokim prawdopodobieństwem ma też adres e-mail.

Łyżka dziegciu

Nie chciałbym, żebyś po przeczytaniu tego artykułu pomyślał(a) „usuwam moje Social Media i przenoszę się na Newsletter”. Niestety newsletter nie jest pozbawiony wad.

Istnieje niestety możliwość, że Twój mailing trafi do spamu. Dlatego też w budowaniu swojej listy mailingowej musisz zachować ostrożność i ważyć każde słowo. Ale o tym napiszę innym razem.

A teraz wejdź na jakimailing.pl i znajdź najlepszą platformę do mailingów dla Ciebie już dziś!

Zostaw komentarz